poniedziałek, 19 stycznia 2015

Totalne upojenie...


Moje postanowienie noworoczne trwa. Postanowiłem obejrzeć wszystkie filmy, które nominowane są do tegorocznej statuetki Oscara - czas do 22 lutego, bo właśnie tego dnia zamierzam oglądać transmisję i być w temacie.

Na taśmę idzie dziś kolejny film. Mianowicie "Whiplash". Ile pozytywnych opinii usłyszałem o tym filmie. Ile przeczytałem. Całe mnóstwo! Osobiście podchodziłem do niego sceptycznie - amerykański niezależny dramat muzyczny, jazz i perkusja to kompletnie nie moje klimaty. Jaka jest moja percepcja filmu...?

Jest to historia młodego perkusisty Andrew Neimana (Miles Teller), który studiuje w najlepszej szkole muzycznej w kraju. Jest skryty, nieśmiały - marzy o dojściu do perfekcji w swoim fachu. Początkiem w jego karierze ma być dostanie się do słynnej grupy muzycznej profesora Terence'a Fletchera (J.K. Simmons). Udaje mu się. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że trafił do piekła, w którym diabłem będzie wspomniany profesor...

Film zachwyca estetyką wykonania. Jak na film o tak niskim budżecie (3,300,000 $) widz może być miło zaskoczony. Przyjemnym odświeżeniem jest również obsada. Mało znani, zdolni aktorzy, których próżno szukać w większych komercyjnych produkcjach. Film tak naprawdę rozbija się na dwójkę głównych aktorów i ich konflikt. "Trafiła kosa na kamień" chciałoby się powiedzieć w pewnym momencie filmu. Świetnie ukazane konflikty wewnętrzne, do perfekcji wprost wypracowane techniki manipulacji Fletchera i "abstrakcyjny" wręcz przerost ambicji młodego muzyka. Spodobał mi się już po pierwszych 20 minutach. W miarę oglądania chce się więcej i więcej. Oprócz jednej przesadzonej sceny - będziecie wiedzieli o czym mowa, jak się zdecydujecie obejrzeć - film hipnotyzuje. Wg mnie chodzi tu o połączenie obrazu i treści? Miałem wrażenie, że idealnie zazębiająca się fabuła, łącznie z kolorystyką filmu i muzyka, której przecież nie lubię upaja mnie coraz bardziej. Ekscytujące zwroty akcji, elektryzująca końcówka filmu i coś co lubię najbardziej. Co pozwala widzowi pomyśleć głębiej po zakończeniu seansu - OTWARTE ZAKOŃCZENIE. Każdy z Nas może dopowiedzieć swoją historię, zgodnie ze swoimi oczekiwaniami wobec Andrew i Terence'a.

Polecam z ręką na sercu. Wg mnie walka o Oscara będzie, tylko trudno powiedzieć, w której kategorii. Moja ocena 9/10.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz