sobota, 24 stycznia 2015

Wstyd duszę pali...


Wspominek 2010 c.d.

Jak napisał Leopold Staff:

”W tych czasach, kiedy boleść i wstyd duszę pali,
Kiedy świat cały tonie w podłości jak w bagnie,
Człowiek, który w rozpaczy rzekł: Spójrz i idź dalej,
Ach, jakże mało już pragnie”.

Słowa Staffa, w moim przekonaniu, ukazują i idealne oddają całą postawę życiową jaką reprezentowała Hanna Schmitz (Kate Winslet), jedna z głównych bohaterek filmu pt. Lektor… W końcu znalazłem czas, ażeby go obejrzeć…Były to piękne, ale i zarazem irytujące dwie godziny wyrwane z mojego wolnego wieczoru, po pracy. Dlaczego piękne? Film pokazuje, że nie wszystko może być wspaniałe i dobrze się zakończyć, a końcówka filmu jest po prostu fenomenalna. Z reguły jestem realistą, więc realistyczny obraz życia w filmie jak najbardziej mi odpowiada…Irytujący? Hmm, jedna scena szczególnie mnie rozdrażniła. Mianowicie kiedy oskarżone w drugim procesie oświęcimskim, kobiety (w rzeczywistości żadna kobieta podczas tego procesu na ławie oskarżonych nie zasiadała) wchodzą do sali sądowej. Z „widowni” padają przeróżne słowa, w tym także „Nazistka”. Co mnie zirytowało? Oglądając tę scenę wypowiedziałem tylko jedno słowo – HIPOKRYCI. Na pewno wśród, wspomnianej już, „widowni” byli ludzie (czyt. Niemcy), którzy żyli podług reguł propagandy nazistowskiej, tudzież jako małe dzieci, czy młodzież należeli do różnych nazistowskich bojówek lub organizacji, w tym także do Hitlerjugend. Pytam się teraz, jak ludzie mają czelność nazywać innych, w obraźliwy sposób, mając świadomość tego, że sami kiedyś nie byli lepsi? Znaleźli się po prostu w lepszym miejscu i o lepszym czasie… Nigdy nie zrozumiem ludzi.

À propos, tematu miłości Hanny i Michaela, ledwo, ledwo nakreślonej. Jest to właśnie sposób pokazania miłości, jaki uwielbiam w filmach…Niezawodnie sprawdza się tu zasada, że ze wszystkich rzeczy wiecznych miłość trwa najkrócej. Idealne zakończenie, jak już przytoczyłem – zawsze tragiczna śmierć samobójcza. Nie trudno się domyśleć, że właśnie samobójstwo, robi na mnie, zawsze, największe wrażenie. Przecież tak skończyła moja Virginia Woolf… Teochę się rozpisałem. Temu wspaniałemu filmowi, trzeba poświęcić jednak kilkanaście zdań, co najmniej. Usprawiedliwię się słowami: czułem się w obowiązku. Dla mnie 8/10 Zapraszam do polemiki, tych którzy obejrzeli film, a w jakiejś kwestii się z Rubasznym nie zgadzają…pozdrawiam wszystkich czytających…=D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz