niedziela, 22 lutego 2015

Niebiańsko dobrze mi tak z Tobą...


Dzięki uprzejmości portalu ninateka.pl miałem okazję dzisiaj zobaczyć drugi polski dokument nominowany do Oscara 2015. Odczucia po seansie są mieszane i nie wim jeszcze jak ocenić ten film.

Joanna - główna bohaterka dowiaduje się, że jest nieuleczalnie chora. Co robi Joanna? Kładzie się w łóżku i czeka na śmierć? O nie! Zaczyna prowadzić bloga http://chustka.blogspot.com/, stara się jak najwięcej czasu spędzić z synem Jankiem i swoim "nie mężem". Udziela się również w fundacji http://www.raknroll.pl/. Poza tym wszystkim gdzieś pośród spokoju i ciszy jaką gwarantuje polska wieś stara się przeżywać każdy dzień. Niestety nowotwór okazuje się silniejszy... Joanna umiera 29 października 2012. Miała 36 lat.

Nie wyobrażam sobie co czuje człowiek po takiej informacji. Ma Pani nowotwór złośliwy, zostało pół roku życia... To usłyszała Joanna. Żyła z potworem zżerającym ją od środka dwa lata. Nie poddała się, choć całkowicie musiała przewartościować swoje życie. "Joanna" to dokument krótkometrażowy, trwa niecałe 45 minut. To przepiękne połączenie nieco irytującej głównej bohaterki, genialnych zdjęć i bardzo dobrej muzyki. Film jest dopracowany w każdym szczególe. Myślę jednak, że liczy się tu głównie przekaz. Co dalej? Jak mam teraz żyć z tym wyrokiem? Jak powiedzieć o tym najbliższym, przecież nie chcę litości tylko wsparcia? Jak choć w części przygotować syna do dorosłego życia? Takie pytania zapewne często kołatały się w głowie głównej bohaterki.

Nie można się poddać, trzeba walczyć i chwytać to co daje dzień pełnymi garściami - to główna dewiza tego krótkiego obrazu. Widz nie uraczy tutaj złego samopoczucia, wymiotów, sesji chemioterapii i łysienia po niej. Sens filmu jest dużo głębszy. Joanna Sałyga pogodziła się z tym, że odejdzie. Nie pogodziła się natomiast z tym, że zostawi najbliższych - syna Janka i "nie męża" Piotra. Postanowiła walczyć. Nie o to by zgładzić raka, lecz o to by chwytać i zapamiętywać każdą chwilę spędzoną ze swoimi mężczyznami. W tym krótkim dokumencie doświadczymy wiele miłości, mądrości, czułości, zaufania i skrajnych emocji, które powodują że się śmiejesz, za chwilę jednak wzrusza Cię rozmowa pomiędzy Joanną i Piotrem. Rozżalona wzrusza się tym, że musi ich zostawić. Ale zaraz ucina wszystko i chce organizować na blogu casting na żonę dla Piotra. Byle nie miała raka, atopowe zapalenie skóry może być.

Nie chce się smucić. Chce by w jej ostatniej drodze było dużo uśmiechu, ciepła i wzajemnego zrozumienia. To trudny czas, szczególnie dla syna. Czy zrozumiał, że tak właśnie musiało być i Joanna nie mogła nic na swoją sytuację poradzić? Nie wiem. Jednak lekarstwem mogą być wielogodzinne rozmowy z Jankiem na przeróżne życiowe tematy, nie ma błahostek. Wszystko jest ważne. W tych ostatnich chwilach liczy się dosłownie każdy dzień. Joanna niestety nie zobaczy jak jej syn staje się dorosłym człowiekiem. Cieszyła się, że przynajmniej mogła nauczyć go jazdy rowerem i widziała to. Mam nadzieję, że cała jej mądrość w przyszłości przejdzie na niego. Dokument pokazuje tego zalążki, Janek to bardzo inteligentne dziecko i dobrze/niedobrze że miał właśnie taką matkę. Silną i mądrą osobę, która choć w części starała się go przygotować na trudy jakie niesie życie...

Piękny film... 8/10, nie wiem czy będzie jeszcze gdzieś dostępny. Ja pragnę podziękować Ninatece za udostępnienie go w Internetach. To było cudowne 45 minut i na pewno wezmę sobie z tego obrazu coś dla siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz