niedziela, 1 lutego 2015
...bohater egoista...
Jest to przedostatnia pozycja na mojej liście przed "Selmą", jeżeli chodzi o nominację do statuetki w kategorii Najlepszy film. Podchodziłem do niej niezwykle sceptycznie, ponieważ nie lubuję się w tego typu tematyce filmowej. No, ale nominację zdobył, więc Rubaszny musiał zobaczyć. Tematyka wojenna nigdy mnie nie przekonywała, szczególnie jeśli idzie o wojnę w Iraku. Co innego natomiast II wojna światowa i kino z nią związane. Może dlatego, że jest mi ono bliższe i tą tematyką zaraziła mnie na studiach dr Lisewska...? Nie powinienem wiem, ale niestety negatywnie nastawiłem się przed seansem, nie wiem czy pomógł kieliszek białego węgierskiego wina czy ogórkowa, na którą miałem ochotę, ale pozytywnie się rozczarowałem...
"Amerykański snajper" - bo przepraszam, ale będę tu sabotował działania naszych "wspaniałych" tłumaczy tytułów filmowych - jest to historia Chrisa Kyle'a (Bradley Cooper). Amerykańskiego wojskowego i żołnierza United States Navy SEALs. Jednego z najskuteczniejszych snajperów w historii armii USA. Reżyser Clint Eastwood przedstawił widzowi, w skrócie, życie tego wojskowego bohatera. Jego dzieciństwo, karierę i trudne rodzinne życie... Chyba mu się udało, aczkolwiek mam kilka dużych ale. Może nie do samego Clinta. Powątpiewam czy Chris i jego żona Taya Renae Kyle (Sienna Miller) zasługują na to, ażeby nakręcono o nich taki film. Popolemizujmy...
Nie ma absolutnie do czego przyczepić się, jeżeli chodzi o grę aktorską Bradley'a, którego szczerze, jako aktora pokochałem od roli w serialu "Kill Grill". Jest charyzmatyczny i genialnie wczuwa się w graną przez siebie postać. Co do Sienny, jest dla mnie bezbarwna. Nie tylko w "Amerykańskim snajperze", ale w większości produkcji, w których się pojawiała. No więc aktorstwo w tym filmie nam się wypośrodkowuje. Genialny Cooper i dużo mniej genialna Miller. Kolejno zdjęcia. Wojna w Iraku pokazana bardzo realistycznie. Widz znajduje się w centrum wydarzeń i jest w stanie zobrazować sobie, choć w niewielkim stopniu jak może to wyglądać. Relacji amerykańskich żołnierzy nie znam osobiście. Znam opinie kolegów żołnierzy, którzy uczestniczyli w misjach w Czadzie, Afganistanie czy Iraku. Polacy mają tam bajkę w porównaniu do tego co widzimy w filmie. Przyjemnie było zobaczyć to z innej strony, choć uczestniczenie w wojnie przyjemne nie jest. No ale oceniamy zjawisko filmowe, przedstawiona w obrazie Eastwood'a. Zdjęcia w filmie, mam wrażenie, ewoluują, pod koniec filmu są już mistrzowskie, a burza piaskowa spowodowała u mnie opadnięcie szczęki :). Dużo robi tutaj też genialny dźwięk. Wspaniale zespaja się z obrazem i fabułą. Jeżeli o fabułę chodzi mamy piękny chronologiczny bieg. Jak na biografię przystało to chyba ten bieg zdarzeń powinien być w filmie najbardziej dopieszczony. I jest! Nie ma mowy o żadnym chaosie. Kto uważnie ogląda nie pogubi się pomiędzy kolejnymi misjami i powrotami do domu głównego bohatera.
Teraz będzie mniej przyjemnie, bo muszę po prostu wyrzucić to z siebie. Strasznie przeszkadzała mi i irytowała postawa głównego bohatera. Twardziel z Texasu, u którego pod wpływem despotycznego ojca, kształtuje się chora psychika w żaden sposób do mnie nie trafił. Nie mnie oceniać - powiecie. Oczywiście, ale ja oceniam tylko to jak zostało to przedstawione w filmie. Egoistyczny bohater ceniący bardziej ojczyznę i mszczenie się za kumpli, niż własną rodzinę to dla mnie palant nie bohater. Może Amerykanie wywyższają go pod niebiosa, ale czy zabicie 160 osób (liczba potwierdzona przez Pentagon) i bycie jednym z lepszych snajperów w historii armii robią z człowieka witezia? Dla mnie nie... Nie powiem wzruszyłem się na końcu i to jak cholera. Były łzy, ale tylko dlatego, że w żyłach krążył alkohol i mój próg wrażliwości był obniżony. Bliżej mi jednak do bohaterów znanych mi z rodzimej historii i czasów, w których przyszło żyć naszym dziadkom. Nominacja do Oscara przesadzona, no może tylko nie za Najlepszy dźwięk...
Film możliwy 7/10, ale czy nominacja do Oscara nie ma czasami podłoża politycznego...? Zobaczcie i oceńcie samodzielnie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz