czwartek, 12 lutego 2015

Sztuka kulinarna na dużym ekranie...






„Kino zastępuje życie i jest lepsze od życia, więc gdy się w nim doznało gastronomii, nie wypada jej niepotrzebnie na miejscu uzupełniać”[1] – jak zauważył wybitny krytyk i eseista Zygmunt Kałużyński, w swoim felietonie zatytułowanym Filmowa karta dań. W zdaniu tym jest swoista prawda. Może nie dosłownie kino może zastąpić życie, ale w wielu przypadkach odbiorca może utożsamić się z prezentowaną fabułą lub bohaterem filmowym. W dzisiejszych czasach, kiedy większość ludzi żyje w „biegu” i na nic nie ma czasu, kino może być odskocznią od szarej rzeczywistości, która nas otacza.
Zanim jednak pojawiły się filmy o tematyce kulinarnej, czy później program kulinarny sztuka kulinarna pojawiała się często w innych formach. Na początku był przepis, który z czasem ewoluował. Waldemar Żarski w swojej książce Książka kucharska jako tekst przytacza:

W średniowieczu przepisy mogły występować pojedynczo w formie zapisków sporządzanych na marginesach innych tekstów, np. recept medycznych czy ksiąg domowych lub jako samodzielne teksty tworzące większe zbiory, czyli książki kucharskie[2].

 Z wielu przepisów stworzono książkę kucharską, by później mogły powstać poradniki i czasopisma kulinarne. Przez długi okres to właśnie one były tym medium, propagującym szeroko pojętą sztukę i zjawisko kulinarne. Pierwsze polskie poradniki kulinarne, różnego rodzaju periodyki o tej tematyce i czysto kulinarne „książeczki z przepisami” np. Dobra Gospodyni czy Bluszcz były przedwstępem do zgłębienia owej tematyki jeszcze bardziej i tworzenia programów kulinarnych oraz filmów traktujących o gastronomii.
Sztuka kulinarna tak szeroko propagowana przez słowo pisane, czy media elektroniczne to jedna z naturalnych i niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania potrzeb. Coraz więcej ludzi przyzwyczaja się do jedzenia „na mieście”. Żarski pisze: „W każdej społeczności pożywienie pełni funkcje społeczne odzwierciedlające określone paradygmaty kulturowe”[3]. Gastronomia natomiast, coraz częściej pojawiająca się w obrazach filmowych, jest smakowitym dodatkiem, który ubarwia całe przedstawienie i pobudza zmysły. Jednak nie tylko ubarwia, ale również może być swego rodzaju metaforą, mającą za zadanie skłonienie odbiorcy do różnych przemyśleń, na temat prezentowanych zjawisk.
            W historii polskiej kinematografii próżno szukać przykładów zjawisk kulinarnych, przedstawionych w pełnym tego słowa znaczeniu. W ojczystych filmach jest ich jak na lekarstwo, a jeżeli już takowe się znajdzie to nie mają one zupełnie głębszego sensu. Są to zazwyczaj nic nieznaczące śniadania, obiady albo kolacje, trwające dosłownie chwilę, będące w filmie tłem, zazwyczaj, ważnej rozmowy. Inaczej jest w kinie światowym. Filmy innych krajów, w przeciwieństwie do kina polskiego, w większości ukazują wiele obrazów prezentujących sztukę kulinarną. W produkcjach obcego pochodzenia jedna ze scen może przedstawiać takie zjawisko, ale równie dobrze może traktować o nim cały film.  Na czym polega ten fenomen? Postaram się przeanalizować tę kwestię w prezentowanym rozdziale. Chciałbym również szerzej omówić wybrane filmy, w których reżyserzy większość fabuły poświęcili prezentacji zjawiska kulinarnego. „Gotowanie na ekranie” ma swoją dobrą stronę – może poszerzyć kulinarne horyzonty odbiorcy. Może bawić, – bo przecież gotowanie to zabawa, rozbudzić apetyt i w oczywisty sposób sugerować, że najwyższy czas dać sobie spokój z ziemniakami, schabowym, zasmażaną kapustą i zabrać się za coś bardziej twórczego i interesującego.
Jako pierwszy postanowiłem przytoczyć film, którego reżyserem był Duńczyk Gabriel Axel. Nakręcono go na podstawie noweli Babette’s FeastUczta Babette[4], wchodzącej w skład książki pt. Anecdotes of DestinyAnegdoty o przeznaczeniu[5]. Autorką tej opowieści jest pisarka Karen Blixen.


[1] Z. Kałużyński, Polityka – nr 51 (2329) z dnia 2001-12-22, s. 88-89.
[2] W. Żarski, Książka kucharska jako tekst, Wrocław 2008, s. 152.
[3] Op. cit., s. 13.
[4] K. Blixen, Uczta Babette, [w:] Anegdoty o przeznaczeniu, przeł. W. Juszczak, Warszawa 1995.
[5] K. Blixen, Anegdoty o przeznaczeniu, przeł. W. Juszczak, Warszawa 1995.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz