środa, 4 lutego 2015

...wampir energetyczny...


Nasz największy konkurent w walce "Idy" o Oscara za film nieanglojęzyczny. Sprzątnął Nam Złoty Glob sprzed nosa. Sugerując się opiniami recenzentów i blogerów, a także 89 % na Filmwebie, dla mnie powinien być to strzał w dziesiątkę. Niestety okazał się strzałem w kolano...

"Rosyjski Smarzowski", reżyser w sensie - Andriej Zwiagincew w "Lewiatanie" opisuje walkę małżeństwa o dom, który wybudowali własnymi rękoma. Walka ta, to walka z wiatrakami - dosłownie. Nie mają szans z połączeniem skorumpowanych instytucji administracyjno - rządowych i kościelnych. Do tego zdrada, śmierć... Wszystko to pokazuje widzowi jak państwo rosyjskie wykańcza psychicznie i eliminuje swoich obywateli...

Niestety "Złoty Glob", opinie innych i 89 % "w moim guście" nie przekona mnie do tego, iż jest to dobry film. Owszem jeżeli miałbym mówić tu o jakimś dobru, to o pięknych zdjęciach. Naprawdę zapierają dech w piersiach! Mamy szczęście, że "Lewiatan" nie konkuruje z "Idą" w tej kategorii - mogłoby być gorąco. Aktorstwo nie powala. Z resztą znam tych aktorów tylko z tego filmu i na nim tylko będę się opierał. Myślę, że nie potrzeba wielkiego warsztatu, ażeby zagrać wiecznie nachlanego, przeciętnego Rosjanina. Śmiem twierdzić, że co drugi polski, marny aktorzyna dałby radę. Fabuła nieciekawa, przewidywalna i nie wnosząca nic nowego w świat kina. Przecież od dawna wiadomo jaki system panuje na terenie Rosji. Jak to państwo potrafi niszczyć swoich obywateli. Jak straszna bieda tam panuje - choć świnie na wioskach karmione są arbuzami! I tak mogę jeszcze wymieniać i wymieniać, co mnie zanudziło na śmierć.

Film podzieliłem na dwie części. Robię tak wyjątkowo od bardzo wielkiego dzwona, kiedy obraz zamiast wzbudzać we mnie fascynację strasznie mnie męczy i wysysa ze mnie energię. "Lewiatan" jest dla mnie takim energetycznym wampirem. Nie wiem jaki jest niedawny fenomen na filmy trwające ponad dwie godziny?! Przecież jeszcze niedawno reżyserom udawało się przeważnie mieścić w godzinie czterdzieści i wszystko było w porządku. "Lewiatan" ciągnie się niestety w nieskończoność. Myślę też, że porównanie filmu do produkcji Smarzowskiego jest trafne - ten film jest po prostu brudny. Nie umiem dokładnie zdefiniować co znaczy, w tym wypadku brudny, ale każdy z nas zapewne odczuł kiedyś odrazę i poczucie brudu oglądając jakiś film. Nie mówię tu o czymś co jest obrzydliwe. To trochę taki psychologiczny, wewnętrzny brud i nieład.

Fanom kina, w którym coś się dzieje nie polecam. Tu nawet walka o dom jest nudna, bo jej po prostu nie ma. Jest za to nic nie dające wieczne włóczenie się po sądach i narzekanie. Skoro nic się nie da zrobić, bo wiadomo jak działa państwo, to czy nie lepiej się poddać. Doskonale wiadomo, że startuje się z przegranej pozycji i za nic w świecie nie wydrze się swojego władzy/kościołowi z pazurów...? Dla mnie 4/10 tylko i wyłącznie za zdjęcia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz